Używałam Klorane Force. Opinie i dlaczego nie polecam.

Mój problem z osłabionymi, matowymi i wypadającymi włosami zaczął się już w szkole średniej. Wtedy rozpoczęłam swoje pierwsze fryzjerskie eksperymenty. Mając długie włosy często je farbowałam. Dochodziło nawet do tego, że w ciągu dwóch tygodni z brunetki postanowiłam zrobić się na blondynkę. Używając silnych farb do włosów zniszczyłam ich strukturę i generalnie doprowadziłam do tego, że stały się słabe i cienkie. W pierwszej fazie nic konkretnego nie robiłam z tym problemem. Po prostu używałam szamponów i odżywek dedykowanych do mojej skóry głowy i do włosów. Kłopot jednak pozostawał, a nawet jak przychodziło tak zwane wiosenne przesilenie włosy były w bardzo złej kondycji. Nie chciałam już tak dłużej wyglądać i musiałam w jakichś sposób odżywić i wzmocnić swoją czuprynę.

Koncentrat Klorane Force. Opinie i krótka recenzja

Jak wiadomo w dobie naszych czasów sieć jest potężnym narzędziem i pomocnikiem w znajdowaniu rozwiązań na różne problemy. Korzystając z porad różnych internautek, śledząc blogi i fora odnalazłam specjalistyczny koncentrat na włosy o nazwie Klorane Force. Mieszkam w dużym mieście i akurat w mojej aptece bez większych trudności znalazłam ten produkt. Preparat wyglądał na bardzo obiecujący, a zawarte w nim kofeina oraz mnóstwo witamin miały zagwarantować sukces i zapewnić wzrost włosów oraz poprawę ich kondycji.

Przyznam, że bardzo liczyłam na tą terapię.

Koncentrat miał dosyć przyjemny zapach, łatwo się aplikował i według wskazań znajdujących się na opakowaniu wmasowywałam go w skórę głowy około trzech razy w tygodniu. Jakie były rezultaty? Środek okazał się dosyć wydajny i starczył mi na trzy miesiące, ale osobiście nie zauważyłam spektakularnej poprawy na którą liczyłam. Włosy owszem, trochę zgęstniały, ale ciągle wypadały i wcale nie były błyszczące. Później okazało się także, że efekt gęstości był krótkotrwały bo, gdy tylko odstawiłam preparat, to włosy znowu stały się cienkie i słabe.

Po krótkiej przerwie szukałam innego remedium.

Na jakiś czas odpuściłam sobie kwestię związaną z dodatkową pielęgnacją włosów , jak zawsze je farbowałam i używałam dotychczasowych kosmetyków. Będąc jednak na wakacjach nad morzem z moją przyjaciółką temat mojej fryzury znów powrócił. Po kąpieli w morzu i po dużej dawce słońca włosy wyglądały po prostu okropnie. Wtedy moja przyjaciółka zapytała się mnie wprost czy nie słyszałam o tabletkach VitalHair. Okazało się, że ona jakiś czas temu zażywała ten suplement i bardzo jej pomógł właśnie na zniszczone włosy. Nie czekając aż wrócę do domu zamówiłam przez internet te kapsułki i natychmiast zaczęłam nową terapię na włosy.

Tabletki VitalHair dotarły do mnie w sporym opakowaniu zawierającym trzydzieści kapsułek. Brałam je zgodnie z instrukcją producenta i co się okazało? Moje włosy już zużyciu pierwszego opakowania stały się wyraźnie mocniejsze i błyszczące. Cała kuracja trwała u mnie trzy miesiące i to jest wręcz niewiarygodne, że przez ten okres czasu włosy odżyły, stały się mocne i sprężyste. Mało tego, przestały wypadać i łatwo się rozczesywały. Wczytałam się w skład kapsułek VitalHair i dziś już wiem, że mają one w sobie biotynę i selen oraz kilka niezbędnych dla włosów witamin. Jeśli więc, ktoś z Was nie umie poradzić sobie z wypadającymi i słabymi włosami, to polecam zażywanie tych tabletek.